wtorek, 23 lipca 2013

Epilog

-I żebyś w końcu znalazła tego jedynego.-ciocia skończyła składać życzenia, swojej malutkiej dziewczynce, a jej cudem udało się nie rozpłakać. Usiadły wspólnie do kolacji wigilijnej. Czas leciał im szybko w wesołej atmosferze. Potrawy przygotowane przez brunetkę prezentowały się jak i smakowały wyśmienicie. Po kolacji usiadły przy lampce wina w oświetlonym tylko świeczkami salonie i rozmawiały o przyszłości młodej dziewczyny, która musiała bić się sama ze sobą bo wszystko szło nie po jej myśli. Magda chciała mieć przystojnego męża, gromadkę dzieci, duży dom z ogrodem i psa biegającego w około. Z racji, że sama wychowała się bez rodziców chciała by jej dzieci miały zdrowych rodziców i dostatnie życie. Po rozmowie obydwie ubrały się i wyszły do kościoła na mszę pasterską. Za pomocą nóg dotarły na miejsce. Po drodze starsza pani oznajmiła, że wyjeżdża na dwa tygodnie do RPA więc po mszy będą musiały się rozstać. Po pięknej uroczystości pani Ewelina poszła do swojego mieszkania, a brunetka obrała kierunek rzeszowskiego cmentarza. Stojąc przy grobie rodziców nie kryła łez, które leciały strużkami po jej rozgrzanych policzkach.
-Co ja mam robić?-zapytałam rodziców licząc na jakiś znak-Co ja mam robić? Pamiętam jak kiedyś mi tato powiedziałeś bym marzeniami budowała swoją przyszłość. Tylko, że ja nie wiem jak to zrobić. Marzenia mam. Gorzej z tą budową. Nie wiem czy mieszkanie tutaj jest spełnieniem moich marzeń. Może powinnam wrócić do Barcelony? Może to tam jest moje szczęście? Cóż tam jakoś nie spotykały mnie same złe rzeczy. Tam byłam szczęśliwa. Wszystko przychodziło mi z łatwością.-wyciągnęła chusteczkę z kieszeni płaszcza i wydmuchała nos-Przepraszam. Przepraszam, że kolejny raz Was zostawię. Wrócę tutaj jeszcze kiedyś. Wtedy przyjdę i powiem Wam jak tam z moimi marzeniami i budowaniem przez nie przyszłości. Powiem Wam jaka jestem szczęśliwa. Kocham Was. Do widzenia.-odeszła w stronę wyjścia z cmentarza nie odwracając się w przeszłość.


KONIEC

Cóż mogę powiedzieć. Skopałam to opowiadanie najlepiej jak się da! Chyba lepiej się już nie dało... Nie tak sobie je wyobrażałam... Jak zakładałam tego bloga to tak sobie myślałam, że zrobię z niego jakiegoś kolejnego tasiemca ale tak jakoś nie wyszło... Strasznie się męczyłam pisząc trzy ostatnie rozdziały... A nie ma nic gorszego niż pisanie na siłę... Przynajmniej w moim mniemaniu...
Mogę Was tylko przeprosić za to, że nie wyszło tak jak miało wyjść... Dziękuję Wam również tej garstce, która dzielnie czytała te wypociny i nie odeszła ode mnie mimo iż ten blog można spokojnie zaliczyć do jednego z najgorszych jakie powstały.

Nie mówię jeszcze do widzenia gdyż mam aktywny ten blog http://bojesiejegousmiechu.blogspot.com/ oraz niedługo startuję z niespodzianką dla sympatyków mojego pierwszego opowiadania o Wiktorii i Bartku http://mlodosc-to-stan-niewazkosci.blogspot.com/ :)

Kocham Was wszystkich <3

Pozdrawiam i zachęcam do pozostawienia komentarza z opinią o całym blogu nie tylko epilogu ;)

Buziaki panna :*

czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 5

 Rozdział +18

Siedziałam sobie obok naszych statystyków i molestowałam moje palce wyginając je w najróżniejsze strony ze zdenerwowania. I nie chodziło tutaj o to, że Resovia przegrywała. Chodziło tutaj o to, że ja Magdalena Tokarska siedziałam jakieś cztery metry od boiska, na którym rozgrywał się mecz Superpucharu. Tak jak mi biło serce to serio podchodziło już pod jakiś zawał. Cholernie się bałam, że znowu może mieć miejsce jakiś wypadek. Cała się wręcz trzęsłam ze strachu gdy drużyna po przeciwnej stronie siatki zagrywała bądź atakowała. Po trzech setach Skra cieszyła się ze zwycięstwa, a Resovia stała ze spuszczonymi głowami. Nie ma się co tak bardzo tym zamartwiać. Jeszcze nie są w optymalnej formie, a Skra miała po prostu dzisiaj swój dzień. Nikt im tego nie może odmówić. Po ceremonii wręczenia Superpucharu Polski zawodnicy udali się do szatni, a ja wraz ze statystykami do autobusu. Mieliśmy prosto jechać do Rzeszowa bo w sumie to nic nas nie trzymało już w Częstochowie. Odeszłam kawałek od pojazdu by móc w spokoju zadzwonić do cioci.
-Cześć Magdalenko.-przywitała się radośnie.
-Cześć Ciociu.
-Już wracacie?-zapytała.
-Czekamy aż wszyscy zawodnicy wyjdą z szatni, a ja pójdę na obchód. To dziwne, że kierownictwo tutejszej hali kazało mi przejść i sprawdzić czy wszystko jest na swoim miejscu.
-Takie życie.-znowu się zaśmiała.
-To ja nie czekam na Ciebie z kolacją. Masz klucze to się dostaniesz do mieszkania. Przyjemnej podróży życzę.
-Dziękuję. Dobranoc.-pożegnałam się z nią i weszłam z powrotem na halę. Drzwi szatni Resovi były otwarte na oścież więc wparowałam bez wahania. W środku też już nikogo nie było więc tylko rozejrzałam się czy nic przypadkiem nie zepsuli i wróciłam do autokaru, w którym już wszyscy siedzieli i próbowali pogodzić się z porażką. Trener Kowal wygłosił mowę pocieszającą ich, że przecież to dopiero pierwszy mecz i nie ma co tak rozpaczać. Jeszcze skopiemy im tyłki. Ja w tym czasie dałam znać kierowcy, że możemy odjeżdżać. Droga niemiłosiernie mi się dłużyła. Przez pewien czas siedziałam z Nicolą i rozmawialiśmy na temat rozegranego spotkania oraz kibiców. Był pod wrażeniem i jak już wiele razy podkreślał chciał poczuć tą magię Polskich kibiców. Igła dołączył się do rozmowy i zapewnił go, że dopiero poczuje moc na Podpromiu. Kiedy wreszcie dojechaliśmy do Rzeszowa zabrałam moje rzeczy i ruszyłam w kierunku mieszkania cioci. Była końcówka września więc wcale nie było tak cudownie ciepło. Dołączył do mnie Nicola. Znowu poczułam, że to nie jest dobry pomysł byśmy zostawali sam na sam. Ten facet miał w sobie coś co jak magnez przyciągało mnie do niego. Nie umiałam mu odmówić. Fakt tego, że był zajebisty w łóżku, a mi tego od pewnego czasu bardzo brakowało jeszcze bardziej podgrzewał atmosferę pomiędzy nami. Nasza relacja była dość dziwna. Miłością nazwać tego nie można było z żadnej strony. No może, że miłość do wzajemnego robienia sobie dobrze. Przyjaźń to dziwnie brzmi bo co za przyjaciele uprawiają średnio cztery razy w tygodniu seks? Jedyne co tak naprawdę tutaj pasowało to znajomi z łóżka. Było to moją odskocznią od codzienności. Kiedy zamykały się za nami drzwi jego mieszkania stawałam się zupełnie inną osobą. Osobą, która za wszelką cenne potrzebowała drugiego człowieka do pełni szczęścia. W trakcie mojego pobytu w Barcelonie miałam wiele przygód z facetami jednak nie byłam w związku dłuższym niż pół roku. Częste imprezy i mentalność Hiszpanów była tym co tak naprawdę polubiłam. Teraz miałam do czynienia z rozpalonym Serbem, który znowu doprowadził mnie pod drzwi swojego mieszkania.
-Co ty ze mną robisz?-zapytałam szeptem wprost w jego usta i ponownie pocałowałam go. Otworzył drzwi i wniósł do środka nasze walizki. Ja w tym czasie zdążyłam już zdjąć bezrękawnik i buty. Rozpuściłam włosy, a on podszedł do mnie i szybkim ruchem posadził mnie na szafce stojącej przy wejściu. Pozbył się mojej koszulki i stanika. Krążyłam dłońmi po jego karku i głowie jednocześnie składając delikatne pocałunki w niektórych miejscach. On w tym czasie rozpiął guzik moich dżinsów i sunął je z mojej pupy i ud. Nie pozostałam mu dłużna bo szybko zrzuciłam jego koszulkę oraz rozpięłam pasek oraz spodnie. Kiedy on całował każdy fragment mojej klatki piersiowej oraz szyi moja jedna dłoń wylądowała na jego członku, który był już nabrzmiały, a druga w jego włosach co i rusz je pociągając. Mój wskazujący palec wsadziłam pod gumkę od jego bokserek i przejechałam nim po jej linii.
-Co ty ze mną robisz?-wymruczał wprost do mojego ucha i przygryzł jego płatek kiedy wsadziłam całą dłoń do środka. Kiedy już nie mógł wytrzymać wręcz zerwał ze mnie moje koronkowe figi, a ja pozbyłam się jego bokserek. Szybkim ruchem wszedł we mnie, a ja tylko głośno jęknęłam z rozkoszy. Nasz stosunek nie trwał zbyt długo bo obydwoje po chwili doszliśmy szepcząc swoje imiona. Wpiłam się zachłannie w jego usta, a on zdjął do końca spodnie i bokserki po czym pomógł z moim spodniami. Oplotłam go nogami w pasie, a on przeniósł mnie do swojej sypialni. Kiedy leżeliśmy już w jego wielkim łóżku nie odrywaliśmy od siebie naszych ust. Nagle poczułam jak ponownie wchodzi we mnie gwałtownym ruchem. Kompletnie się tego nie spodziewałam więc moja reakcja była równie gwałtowna. Mój krzyk słyszał pewnie cały blok. Jednak to nam nie przeszkadzało. Kiedy po raz kolejny tego wieczora doszliśmy mocno wbiłam paznokcie w jego plecy. Opadł obok mnie nadal będąc we mnie po czym złożył namiętny pocałunek na moich ustach. Nim się zorientowałam zaczęliśmy rundę trzecią. Tym razem to ja znajdowałam się nad nim i to moje biodra wyznaczały tępo. Jego dłonie masowały moje piersi doprowadzając mnie do jeszcze większej rozkoszy. Runda trzecia okazała się ostatnią. Kiedy nasze zmęczone ciała leżały obok siebie nabrałam potrzeby na prysznic. Wyszłam z łóżka nie oglądając się za siebie czując wzrok Nicoli na moim ciele. Szybko wykąpałam się i okryłam moje ciało ręcznikiem. Wyszłam i pozbierałam moje ciuchy z przedpokoju. Ubrałam się i zajrzałam do sypialni. Serb leżał na plecach, a jego klatka piersiowa unosiła się miarowo. Po cichu wyszłam z mieszkania zabierając moją walizkę. Wróciłam do mieszkania cioci gdzie od razu padłam zmęczona do łóżka.

Czas leci nieubłaganie. Mamy dwudziesty czwarty dzień grudnia. Podpisałam umowę z klubem Resovi do końca sezonu z możliwością przedłużenia. Znalazłam sobie mieszkanie. No i nadal jestem stałym bywalcem w mieszkaniu Nicoli. Teraz i on zaczął mnie odwiedzać w końcu mieszkamy w jednym bloku. Tylko, że on na pierwszym piętrze, a ja na ostatnim. Poszerzyłam moje znajomości ze wszystkimi zawodnikami w końcu jeżdżę z nimi na każdy mecz wyjazdowy więc trudno byśmy się nie lubili. Wręcz uwielbiałam tych chłopaków. Krzątam się w kuchni i czekam aż przyjdzie ciocia Ewelina i będziemy mogły wspólnie zjeść naszą małą skromną kolację Wigilijną. Mamy godzinę siedemnastą, a dźwięk budzika oznajmia mi, że ciasteczka powinny być już gotowe. Postanowiłam zrobić prezent Nicoli więc kupiłam mu rozmówki Polsko-Serbskie no i teraz jeszcze zaniosę mu trochę ciepłych ciasteczek. To moje pierwsze święta od dłuższego czasu ze śniegiem i ujemną temperaturą. Zapakowałam mój genialny prezent i wyszłam z mieszkania zamykając je. Klucze wsunęłam do kieszeni i zawołałam windę. Przez okres tych czterech miesięcy Nicola stał się chyba kimś więcej niż tylko kolegą z łóżka. Doskonale się rozumieliśmy i przy moim ostatnim rozmyślaniu z kubkiem herbaty w środku nocy doszłam do wniosku, że ja się w nim chyba zakochałam. Trochę mnie to przerażało bo jeszcze nigdy się nie zakochałam. Ale te motylki w moim brzuchu i zakłopotanie w jego towarzystwie wręcz krzyczało: Dziewczyno! Ocknij się ty go kochasz!. Szkoda tylko, że on mnie nie. Znaczy tak sądzę. Stanęłam przed jego drzwiami. Poprawiłam włosy i nacisnęłam dzwonek. Po chwili usłyszałam jak prawie co przewraca się o torbę treningową stojącą jak zwykle w przejściu, wyklina ją po Serbsku i w końcu otwiera drzwi. Kiedy tylko zobaczyłam jego twarz moje usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu.
-O Madzia co ty tutaj robisz?-zapytał zdziwiony i jakby zakłopotany. Wpuścił mnie do środka i zamknął za mną drzwi. Wyciągnęłam dłoń z prezentem w jego stronę.
-Wiem, że może nie powinnam ale jak już się tak dobrze znamy i jesteśmy na dodatek sąsiadami i jeszcze razem pracujemy to czemu mam nie dać Ci prezentu z okazji świąt. Tak więc wesołych świąt.-wziął ode mnie torebkę i delikatnie mnie przytulił.
-Nie spodziewałem się więc jestem kompletnie nie przygotowany. Jednak wesołych świąt. Prezent skonstruuje po świętach jeżeli się nie obrazisz.-zaśmiał się.
-Nie przesadzaj.-otworzył torebkę i na widok rozmówek głośno się roześmiał za to do ciastek od razu się dobrał i już zjadł dwa. Potem rozmówki położył na naszej ulubionej szafce na szybki numerek, a ciastka zaniósł do kuchni.
-Napijesz się czegoś? Kawa, herbata?-zapytał. Kurcze musiałam mu odmówić bo skończyłoby to się pewnie w łóżku, czyli tak jak zawsze. No i na dodatek mam zjeść kolację wigilijną z ciocią. Muszę się jeszcze odświętnie ubrać i dokończyć wszystkie potrawy.
-Nie tym razem. Mam jeszcze parę rzeczy do zrobienia i niedługo ma przyjść moja ciocia.
-Nie pozostaje mi nic innego jak wierzyć, że dotrzymasz obietnicy i następnym razem zostaniesz.-pocałował mnie delikatnie w usta, a ja spuściłam wzrok.
-Nie zawiedziesz się.-przygryzłam wargę i puściłam do niego oczko, na co w odpowiedzi dostałam cichy śmiech-Dobra bo nigdy nie wyjdę.
-Obawiam się, że może się to tak skończyć.-kiedy to mówił rozległ się dzwonek oznajmiający przybycie jakiegoś gościa. Nicola otworzył na oścież drzwi, a do środka wleciały dwie małe dziewczynki. Jedna trochę wyższa od drugiej.
-Taaaata.-od razu wtuliły się w jego nogi. Za nimi weszła do środka wysoka blondynka. Od razu zmierzyła mnie wzrokiem.
-Cześć kochanie.-Nicola przyssał się do jej ust, a ja musiałam zbierać szczękę z podłogi. Jak ja mogłam nie wiedzieć, że on ma żonę i dwójkę dzieci?
-Kto to?-zapytała blondynka.
-To jest Magda zastępca menadżera naszej drużyny. Mieszka na ostatnim piętrze. Przyniosła mi trochę świeżo pieczonych ciasteczek. Magda to jest moja żona Jelena i moje córeczki Victoria i Anna.
-Miło mi poznać.-uścisnęłam dłoń jego żony i uśmiechnęłam się w miarę szczerze mam nadzieję.
-Mi również. Wesołych świąt.
-Dziękuję i nawzajem.-z każdą kolejną sekundą, z każdym kolejnym oddechem czułam jak coś we mnie pęka. Rozkrusza się w drobny mak.
-Nacieszcie się sobą, a ja lecę do siebie. Gdybyście czegoś potrzebowali to Nicola wiesz gdzie mieszkam.-wyszłam za drzwi i wsiadłam do windy. Dopiero kiedy zamknęłam za sobą drzwi od mojego mieszkania poczułam jak wszystko mi odpuszcza i jak łzy zbierają się w moich oczach. Jaka ja głupia byłam. O każdym zawodniku wiedziałam wszystko co się wiedzieć da. Nawet ich rejestracje samochodów klubowych czy nie klubowych. Po prostu wiedziałam wszystko, a nie dotarła do mnie informacja, że Nicola ma żonę i dwie córeczki.
-Jestem beznadziejna i tyle.-wydmuchałam głośno nos i poszłam pod prysznic, pod którym z moich oczu poleciała kolejna porcja słonych łez. Cała zapłakana, ze spuchniętymi oczami weszłam do sypialni gdzie miałam naszykowany strój na dzisiejszy wieczór. Założyłam czarne rajstopy i czarną sukienkę z białym pasem. Wytarłam porządnie włosy po czym zaczęłam je suszyć i układać. Kiedy fryzurę miałam już gotową zaczęłam robić makijaż. Gruba kreska oraz czarny tusz pogrubiający i wydłużający moje rzęsy. Puder na policzki i byłam gotowa. Wyciągnęłam z szafy moje czarne szpilki i postawiłam je sobie na wylocie z kuchni tak żeby gdy ciocia przyjdzie szybko je wsunąć na stopy i być w pełni ubranym. Nakryłam stół dla naszej dwójki oraz poustawiałam potrawy, które wcześniej przygotowałam. Poustawiałam jeszcze w różnych miejscach świeczki tak byśmy mogły zrobić sobie trochę nastroju kiedy już skończymy jeść kolacje. Nie pozostało mi nic innego tylko czekać na ciocię.



Cóż. Nie było mnie tutaj chwilę ale w tym czasie w mojej głowie pojawił się pewien pomysł. No cóż możecie zacząć się żegnać z Magdą bo pozostał nam tylko epilog. 

Ja nie będę się tutaj żegnać bo zrobię to pod epilogiem, który pojawi się 23 lub 24 lipca. 
Ale za to mogę powiedzieć, że szykuję dla Was niespodziankę i osoby, które czytały mojego pierwszego bloga będą zadowolone ;)

Popytajcie! http://ask.fm/JestemHarolda


Jeżeli chcesz być informowany o nowych rozdziałach pisz na : 7589078 ( to moje GG ;d ) lub zostaw swój numer GG w komentarzu .
Nie informuję w żaden inny sposób tylko przez GG !
POZDRAWIAM  I  PROSZĘ  O  KOMENTARZE !!! (włączyłam opcję dodawania komentarzy anonimowo!)

poniedziałek, 1 lipca 2013

Rozdział 4

 Rozdział +18
 
-Dobranoc.-schylił się jeszcze trochę i delikatnie musnął moje usta. Przymknęłam powieki pod wpływem chwili. Jego usta były takie delikatne i miękkie. Wręcz stworzone do całowania. Zarzuciłam ręce na jego szyję, a nasz pocałunek stawał się coraz bardziej zachłanny. Jego ręce zjechały na mój tyłek i tylko mocniej mnie do siebie przycisnął. Kiedy się od siebie oderwaliśmy, bo płuca wręcz błagały o świeżą dostawę tlenu, patrzyłam się w jego oczy. Iskierka zadziorności nadal w nich świeciła.
-Dziękuję za miły spacer.-pocałował mnie w policzek, a raczej w kącik ust i odszedł w stronę swojej klatki. Stałam tam jeszcze chwilę zszokowana ale zaczerpnęłam głęboko powietrza i ruszyłam w stronę mieszkania cioci. Mimo że to tylko z 500 metrów postanowiłam wybrać dłuższą drogę. Tym samym zamiast 5 minut zajęło mi to jakieś półgodziny. Musiałam sobie przemyśleć całe to zajście. Czy miałam coś przeciwko? W sumie znamy się tylko jakieś parę dni ale no kurwa całuje zajebiście. Przygryzłam wargę na samą myśl o smaku jego ust. W końcu postanowiłam wrócić do domu. Po cichu weszłam do środka by nie obudzić cioci. Ta jednak siedziała na kanapie i przerzucała po kanałach.
-Ciociu dlaczego jeszcze nie śpisz?-zapytam zdejmując buty i siadając obok niej.
-Bo nie mogę.-powiedziała i popatrzyła się na mnie wymownie. No tak od zawsze cierpiała na bezsenność.
-Za to ja padam na twarz.-wyszczerzyłam się i szybko pobiegłam do łazienki. Szybki orzeźwiający prysznic i znowu myśli o Nicoli. Wytarłam włosy i rozczesałam je. Kiedy wyszłam z łazienki telewizor był już wyłączony, a po cioci ani śladu. Przemknęłam do swojego pokoju i usiadłam na łóżku. Nabalsamowałam nogi i zasnęłam szybciej niż bym się mogła spodziewać.

-Ale ten tydzień szybko minął.-zagadał do mnie Karol kiedy zaczęłam zbierać się do domu.
-Strasznie. Aż nie mogę uwierzyć, że za tydzień już pierwszy mecz. Właściwie dlaczego to nie ty jedziesz na ten Superpuchar tylko ja?-zapytałam opierając się o moje biurko. Dzisiaj wyjątkowo długo siedziałam w pracy bo do dziewiętnastej. Zazwyczaj kończę o piętnastej albo o czternastej. Jednak ostatni tydzień gorączki przed sezonowej wymaga szybkiego tępa.
-Trzeba sprawdzić jak się sprawdzisz.-zaśmiał się-Znaczy musimy Cię przetestować. Po za tym w sumie też po to Cię zatrudniliśmy żebyś jeździła na mecze bo ja nie mogę tak tutaj wszystkiego zostawiać, a że klub stać to będzie menadżer tutaj na miejscu i asystent menadżera.-wytłumaczył mi.
-Rozumiem.-uśmiechnęłam się pod nosem. Właściwie to muszę się mentalnie przygotować na wycieczkę z gronem mamutów. No cóż ale mi mężczyźni nie straszni. Mam jeszcze tydzień więc wszystko pod kontrolą.
-Dobra lecę do domu.-zarzuciłam torebkę na ramię i wyszłam z pomieszczenia. Dookoła było słychać tylko stukot moich szpilek. To było dziwne bo przecież chłopcy powinni mieć trening. Z ciekawości zamiast iść w stronę wyjścia poszłam w stronę głównej hali. Pchnęłam drzwi, które są okropne bo żeby je otworzyć trzeba użyć bardzo dużo siły. Zdziwiłam się bo nikogo nie było. Weszłam głębiej i zauważyłam, że na końcowej linii siedzi jeden z zawodników. Kiedy usłyszał stukot moich szpilek podskoczył lekko zdziwiony.
-Co tutaj robisz?-zapytałam zdziwionego Nicole.
-Siedzę, myślę.-powiedział i wstał. Podszedł do kosza z piłkami. Podrzucił i zaserwował. Piłka zatańczyła na taśmie i spadła po przeciwnej stronie. Podeszłam do ławki trenerskiej i położyłam na niej torebkę. Po czym zdjęłam buty. Wzięłam piłkę do ręki i zaczęłam ją obracać oglądając dokładnie z każdej strony. Momentalnie wróciły do mnie wszystkie wspomnienia. Powoli oswajałam się ponownie z halą. Mecz Superpucharu będzie pierwszym meczem, na którym się pojawię po tym feralnym wydarzeniu. Poczułam jak Nicola obejmuje mnie swoimi ramionami. Jego kciuk starł łzę, która nawet nie wiem kiedy spłynęła po moim policzku. Mocno wtuliłam się w jego silne ramiona, w których czułam się bezpieczna. Nie wiem ile czasu tak staliśmy ale Nicola w końcu poluzował swój uścisk i zaczął się powoli ode mnie odsuwać. Odrzuciłam piłkę do kosza. Szybko założyłam z powrotem buty i chwyciłam torebkę. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę wyjścia. Nie no kurwa nie wiem co to jest! Nie wiem! Co się dzieje między mną, a Nicolą! Szargały nami jakieś dziwne emocje. Jak najszybciej chciałam znaleźć się w swoim pokoju. Zamknąć się tam z kubkiem gorącego kakao i myśleć co to wszystko ma znaczyć. Jednak nie dane mi było bo gdy tylko znalazłam się poza Podpromiem dogonił mnie Nicola, który chwycił moją dłoń i czy chciałam czy nie chciałam, a mój mózg ostatnio coś nie chciał należycie myśleć, poszłam razem z nim. Już na klatce nie mogliśmy się od siebie oderwać i nie wiem jakim cudem udało nam się otworzyć drzwi i nie zerwać z siebie ubrań stojąc jeszcze przed nimi. Kiedy tylko znaleźliśmy się w środku mieszkania Nicoli rzuciłam gdzieś w kąt moją torebkę i buty. On w tym czasie zajął się guzikami od mojej koszuli. Chyba pora przerzucić się na bluzki bez guzików. Po chwili byłam w samym staniku i dżinsach. Ściągnęłam jego koszulkę, a jego usta nie odrywały się od mojego ciała. Objęłam go nogami w pasie jednocześnie mocno ciągnąc jego włosy. Powoli ruszyliśmy w stronę jego sypialni. Gdy doszliśmy do łóżka to ja przejęłam inicjatywę i zeskoczyłam z niego. Następnie popchnęłam jego klatkę by wylądował na łóżku. Odeszłam dwa kroki do tyłu i zaczęłam powoli i seksownie ściągać spodnie. Stanik również znalazł swoje miejsce gdzieś na podłodze. Kiedy wreszcie się ich pozbyłam rozpuściłam włosy i kocim ruchem wdrapałam się na łóżko. Moje dłonie wędrowały po umięśnionym torsie Nicoli aż w końcu dotarły do jego paska. Szybko się go pozbyłam, a następnie rozpięłam jego spodnie. Czułam na moim ciele jego twardą męskość, która już nie mogła wytrzymać usidlona przez materiał bokserek. Sam Nicola też chyba nie mógł wytrzymać bo złapał za moje nadgarstki i szybkim ruchem przekręcił nas tak, że to teraz ja znajdowałam się pod nim. Uwolnił moje nadgarstki, a ja postanowiłam dokończyć moje dzieło. Stopami zsunęłam jego spodnie, a dłońmi bokserki. Cały czas się we mnie wpatrywał oczami pełnymi pożądania. Oblizałam usta, a on ściągnął moją bieliznę do końca. W sypialni panował półmrok i słychać było tylko nasze ciężkie oddechy. Kiedy tak wpatrywałam się w jego oczy z moich ust wydobył się cichy jęk będący odpowiedzią na gwałtowne złączenie naszych ciał. Szybkie ruchy Nicoli sprawiały, że z moich ust wydobywały się jęki przeplatane z jego imieniem. Kiedy poczułam jak ciepło rozchodzi się po moim ciele przejechałam paznokciami po jego plecach, a on opadł obok mnie. Powoli normowaliśmy oddechy. Przytuliłam się do niego, a on czule objął mnie ramieniem i naciągnął na nas kołdrę. Powoli odpływałam w krainę Morfeusza.


-Gdzie jest Krzysiek?-zapytałam podchodząc do Nowakowskiego-Ja go normalnie zamorduję. Czy on się nie zna na zegarku?!
-Spokojnie. On zawsze się spóźnia.-powiedział Piotrek i poklepał mnie pokrzepiająco po plecach. Ponownie wybrałam jego numer. Znowu nie odbiera. Nagle na parking wpadł samochód Ignaczaka. Chyba sprawdzał jak dużo może wyciągnąć. Wyskoczył i biegiem znalazł się obok mnie z walizką pod pachą.
-Madzia tylko nie krzycz.-powiedział łagodnie.
-Ona i tak pokrzyczy. Zresztą ja też.-obok mnie zmaterializowała się Iwona-Coś ty robił?!
-Boże no nie mogłem znaleźć mojego kompletu na Superpuchar.-wzruszył ramionami i podał kierowcy swoją walizkę.
-Mówiłam żebyś to zrobił wczoraj!-o nie jestem sama taka wkurzona.
-No ale wczoraj też nie mogłem znaleźć.-zaczął się bronić.
-Jak wrócimy z Częstochowy to będziesz miał półgodziny dłuższy trening.-powiedział Kowal.
-Patrzcie wszyscy przeciwko mnie.-powiedział już teraz też wkurzony Igła.
-Ciesz się, że trener Ci wymyślił karę bo ja to bym Ci za autokarem kazała biec.-warknęłam. Weszłam do autokaru gdzie wszyscy panowie zajęli już swoje miejsca. Kierowca zamknął drzwi, a ja wzięłam mikrofon bo miałam parę ważnych spraw do ogłoszenia, a te mamuty już miały słuchawki na uszach.
-Po pierwsze czy każdy wziął koszulkę i spodenki specjalnie przygotowane na Superpuchar?-zapytałam, a w odpowiedzi usłyszałam gromkie tak-Po drugie czy każdy wziął wszystko co miał wziąć?-znowu gromkie tak-Czy każdy ma ochotę skopać tyłki Skrze?-teraz odezwali się z największym entuzjazmem. Po moim krótkim wystąpieniu usiadłam na swoim miejscu i wyciągnęłam laptopa z plecaka. Co to by była za podróż bez popracowania. Zatraciłam się w mojej robocie tak, że nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Obudziłam się kiedy zajechaliśmy na stację benzynową. Kupiłam sobie kawę by móc skończyć to co miałam dzisiaj zrobić i mieć spokój na czas wyjazdu. Na szczęście nikt nie wpadł na pomysł by mi przeszkadzać więc spokojnie mogłam popracować. Po parogodzinnej podróży dotarliśmy do Częstochowy. Załatwiłam wszystkie sprawy związane z hotelem i rozdałam klucze do pokoi i sama też udałam się do swojego pokoju. Jako jedyna kobieta miałam sama pokój. Mieliśmy półgodziny na odświeżenie się po podróży by po półgodzinie zjeść kolację, a następnie odprawa i do łóżek. Następnego dnia z rana był zaplanowany rozruch i lekki trening, zapoznawczy z halą. Mieliśmy na to czas od dziewiątej do dziesiątej trzydzieści. Po nas na halę wchodziła Skra, która dotarła do hotelu chwilę po nas, więc na kolacji będą już obydwie drużyny. Wyciągnęłam moją kosmetyczkę i poszłam przemyć twarz. Kiedy wyszłam z pokoju z wszystkich innych wyłaniali się siatkarze Resovi. Podszedł do mnie Ignaczak.
-Nadal jesteś na mnie zła?-zapytał licząc na to, że mi przeszło.
-Tak.-szybko odpowiedziałam, a idący obok Zibi tylko zaczął się śmiać.
-Serio?
-Serio, serio.-zawołałam windę, a jej drzwi od razu się otworzyły. W środku był jeden siatkarz z logiem Skry na bluzie.
-No Madzia.-zajęczał Krzysiek kiedy wszyscy załadowaliśmy się do środka.
-Siema Igła! Siema Zibi!-krzyknął radośnie Winiarski.
-Winiar! Powiedz jej, że wcale nie chciałem się spóźnić!-wymienili uściski dłoni.
-On wcale nie chciał się spóźnić. Tak jak ja teraz na kolację.-zaśmiał się.
-To nie zmienia faktu, że się jednak spóźnił.-powiedziałam i uśmiechnęłam się do Winiarskiego-Magdalena Tokarska.
-Michał Winiarski.-wymieniliśmy uściski dłoni i wtedy otworzyły się drzwi windy. Wszyscy ruszyliśmy w stronę stołówki.
-To powiedz mi Madziu co Cię tutaj sprowadza i dlaczego dręczysz Krzyśka?-zapytał.
-Nie dręczę go. Tylko raczej to on mnie dręczy i chce żebym na zawał zeszła. Jestem asystentką menadżera Resovi i mam za zadanie się nimi tutaj zaopiekować.
-Ja jestem siatkarzem Skry Bełchatów.-spojrzałam się na niego jak na kosmitę.
-No co ty? Żartujesz sobie? Naprawdę jesteś siatkarzem.-cała nasza czwórka wybuchnęła śmiechem. Weszliśmy na stołówkę, a ja poczułam na sobie wzrok jednego z resoviaków.
 

Przepraszam, że tak długo ale teraz mam już wakacje i będą się pojawiały jak najczęściej się tylko da. Znaczy jak już napiszę to od razu dodam :D

Możecie pytać! http://ask.fm/JestemHarolda

Jeżeli chcesz być informowany o nowych rozdziałach pisz na : 7589078 ( to moje GG ;d ) lub zostaw swój numer GG w komentarzu .
Nie informuję w żaden inny sposób tylko przez GG !
POZDRAWIAM  I  PROSZĘ  O  KOMENTARZE !!! (włączyłam opcję dodawania komentarzy anonimowo!)  

czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 3

Impreza jak to impreza tylko może trochę mniej alkoholu bo to sportowcy. No ale przecież sportowcy to też ludzie więc trochę go było. Zbyszek odwiózł mnie pod mój blok około piątej. W sumie to mogliśmy zostać u Pita ale jakoś tak wyszło, że ja pracuję i chociaż godzinkę chciałam się przespać. W rezultacie wyszły trzy godziny. W piętnaście minut byłam gotowa do pracy. Pędem pognałam na Podpromie. Na wstępie przywitała mnie Iwona Ignaczak, która zaprosiła mnie na kawę po południu. Oczywiście z przyjemnością przyjęłam zamówienie i poszłam do mojego biura. Dzisiejszy dzień miał mi minąć na kolejnej monotonnej papierkowej robocie dotyczącej Superpucharu Polski. To nowość na Polskich parkietach z tego co się dowiedziałam. Muszę sobie trochę poczytać o tym wszystkim bo jestem trochę nie na czasie. Ostatnio jak tutaj byłam to dominowała Skra. Teraz Sovia przerwała jej pasę. W transferach też nie zaszkodzi się zapoznać. Kto, z kim i za ile. Już miałam się zabierać za moją pracę kiedy rozdzwonił się mój telefon. Szybko odnalazłam go w torebce i odebrałam.
-Halo?
-Cześć Magda tutaj Nicola. Wczoraj miałaś mi pokazać gdzie jest jakiś sklep czy coś. No i tak wyszło, że poszliśmy na tą imprezę i mi nie powiedziałaś. A moja lodówka świeci pustką i chyba nici z dzisiejszego śniadania.-od kiedy on tyle mówi.
-Oj przepraszam Cię bardzo. Już Ci mówię gdzie znajdziesz jakiś sklep. Albo najlepiej bądź pod halą za dwie minuty. No ewentualnie pięć.-powiedziałam i rozłączyłam się. Papiery muszą poczekać zawodnik nie może się głodzić. Szybko wstałam i chwyciłam torebkę. Wyszłam z pomieszczenia i uprzednio je zamykając na klucz ruszyłam w stronę wyjścia z hali. W drzwiach głównych wpadłam na Karola.
-A ty dokąd?-zapytał, przyglądając mi się uważnie.
-Nakarmić nasz nowy nabytek.-powiedziałam szczerząc się do tego.
-Jaśniej proszę.-powiedział zniecierpliwiony.
-No muszę pokazać Nicoli gdzie jest jakiś sklep, restauracja czy coś w tym stylu bo nie ma co do buzi włożyć na śniadanie.-powiedziałam lekko się uśmiechając.
-Chyba, że tak.-przepuścił mnie w drzwiach i pomachał na odchodne. Nicola czekał już na mnie. Co ciekawsze wypadł chyba w samej piżamie. No ale nie wnikam.
-Dobra chcesz sklep czy może jakąś restaurację czy tam bar gdzie zawsze będziesz mógł zjeść każdy posiłek?-zapytałam.
-Może być to i to.-powiedział.
-Dobra. Sklep masz tam za rogiem chodź pokarzę Ci.-w sumie kurde. Facet ma 29 lat i nie umie znaleźć sklepu spożywczego. To trochę dziwne. Zaprowadziłam go pod sieciówkę i wytłumaczyłam, że tutaj może spokojnie robić zakupy. Następnie zaprowadziłam go do baru gdzie są strasznie miłe panie właścicielki i robią przepyszne naleśniki. Zawsze z tatą tutaj przychodziłam. Dostał wskazówki, że ma powiedzieć, że jest nowym zawodnikiem i będzie miał tutaj wstęp nawet w środku nocy. Zostawiłam go tam na śniadaniu, a sama wróciłam do mojej pracy. Przez ten wypad miałam mniej czasu na ogarnięcie tego wszystkiego. Ale na szczęście jestem wprawiona więc nie będzie problemu. Szybko wpadłam w trans i kiedy skończyłam okazało się, że jest już czternasta. Mój żołądek dał o sobie znać. Tak właściwie to nie jadłam nic od rana bo nie miałam czasu na śniadanie. Moje godziny pracy wyglądały w ten sposób, że codziennie miałam na ósmą, a wychodziłam jak już skończyłam to co miałam do zrobienia. Dlatego teraz też poukładałam wszystko na swoim miejscu w odpowiednich teczkach czy segregatorach i już miałam wychodzić kiedy do biura wszedł Karol.
-Skończyłaś?-zapytał.
-Tak. Już wszystko jest na swoim miejscu. Te dodatkowe materiały też przejrzałam. Wezmę do domu jeszcze te karty zawodników żeby trochę postudiować chyba, że potrzebujesz.
-Nie, dzisiaj mi nie będą potrzebne.-uśmiechnął się, a ja zamknęłam torebkę i zarzuciłam ją na ramię, a segregator z kartami zawodników wzięłam umieściłam pod pachą aby było mi wygodniej go nieść.
-To do zobaczenia jutro.-powiedziałam wychodząc z pokoju. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę wyjścia. Kompletnie zapomniałam o kawie u Ignaczaków. Przecież ja nawet nie wiem gdzie oni mieszkają. Szybko odnalazłam pokój, w którym urzędowała pani Iwona.
-O cześć Madziu. Coś się stało?-zapytała od razu.
-Nie. Znaczy w sumie to tak. Bo pani mnie zapraszała na kawę. Tylko ja nie wiem gdzie państwo mieszkają.-powiedziałam. Nie wiedziałam jak się mam do niej zwracać. Do jej męża po wczorajszej imprezie po prostu mówię Igła.
-Po pierwsze nie pani. Nigdy przenigdy nie mów do mnie pani. Iwona. Po prostu Iwona.-zaśmiała się.
-Dobrze.-przytaknęłam grzecznie.
-No więc już Ci zapisuję adres.-szybko napisała ulicę i numer domu na małej karteczce i mi ją podała-Ja kończę pracę około szesnastej to około osiemnastej możesz wpaść. Będzie późna kawa. Jeszcze odebrać Dominikę z przedszkola muszę. Krzysiek będzie po drugim treningu to idealnie się złoży.
-Dobrze.-uśmiechnęłam się i schowam karteczkę z adresem do torby-W takim razie do zobaczenia.
-Cześć.-szybko opuściłam jej biuro. Była kierownikiem drużyny Młodej Ligi. Ciekawa posada. Miałam bardzo podobną w Barcelonie to pewnie będziemy miały wspólne tematy. W ogóle bardzo sympatyczna osoba. Tak samo jak jej mąż. Szybko dotarłam do mieszkania cioci. Oczywiście jej nie było bo pracowała do osiemnastej. Zaniosłam wszystko do mojego pokoju i położyłam na łóżku. Zrzuciłam szpilki z lekko obolałych stóp i weszłam do kuchni gdzie zastałam list na stole. O jakie kochane zostawiła mi obiad w lodówce. Ale za to muszę zrobić zakupy. No coś za coś. Wyjęłam pięknie wyglądającą, własnej roboty pizzę z lodówki i wstawiłam do mikrofalówki żeby się podgrzała. Sama w tym czasie poszłam do swojego pokoju. Wyciągnęłam z szafy czarne spodnie i koszulę dżinsową. Rękawy w niej podwinęłam do łokci. Włosy związałam w kucyka i poszłam konsumować obiad. Jak tak dalej pójdzie to będę trzy razy grubsza. Postanowiłam, że od razu pójdę po te zakupy bo do Ignaczaków postanowiłam iść na piechotę, a że mieszkają trochę daleko to zajmie mi to co najmniej czterdzieści minut. Szybko założyłam na nogi czarne, wysokie Conversy. Zabrałam portfel i wyszłam z mieszkania. Zamknęłam na klucz i ruszyłam w stronę sklepu spożywczego gdzie zawsze ciocia robi zakupy. Zostawiła mi listę wszystkich najpotrzebniejszych rzeczy. Tylko ja się pytam. Jak ja się z tymi najpotrzebniejszymi rzeczami do domu dostanę? Chyba będę krążyć z dziesięć razy. Na szczęście sklep nie jest daleko. Kupiłam co kupić miałam i powoli ruszyłam w stronę mieszkania. Udało mi się do niego dotrzeć ze wszystkim co kupiłam. Okazało się, że za muszę za chwilę wychodzić więc tylko szybko rozpakowałam to co kupiłam i zostawiając cioci informację w formie liściku gdzie idę i kiedy będę z powrotem. Szybkim krokiem ruszyłam w kierunku, który wskazywała mi nawigacja. Cud techniki. Gdybym jej nie miała to pewnie nigdzie bym w Barcelonie nie dotarła. Do Ignaczaków wiodła zdecydowanie krótsza droga niż do Barcelony więc dotarłam na osiedle, na którym mieszkali w stosunkowo krótkim czasie pół godziny. Stanęłam przed furtką i zadzwoniłam dzwonkiem. Po chwili usłyszałam dźwięk oznajmiający, że furtka się otworzyła. Popchnęłam ją lekko i ruszyłam w stronę drzwi, w których pojawiła się Iwona.
-Cześć.-od razu przyjaźnie mnie przywitała.
-Witam ponownie.-weszłam do środka ich nie za dużego domu. Usłyszałam jakiś radosny śmiech mężczyzn. Chyba mają gości-Macie gości?-zapytałam żeby się upewnić.
-Tak. Ciebie.-zaśmiała się Iwona, a ja zabrałam się za zdejmowanie moich butów-Oj nie zdejmuj.-posłusznie nie zdjęłam tylko odstawiłam torebkę na parapet. Weszłam za Iwoną do salonu. Na kanapie siedział Igła z małą dziewczynką na kolanach, jak się domyślam Dominiką, a na fotelu siedział Nicola.
-O Madzia przyszła.-od razu Krzysiek wstał podnosząc też Dominikę.
-Cześć.-pomachałam im i usiadłam na fotelu po przeciwnej stronie Nicoli.
-Kawy, herbaty?-zapytała Iwona.
-Kawę bym poprosiła.-uśmiechnęłam się promiennie.
-Okej.-poszła do kuchni, a panowie nie spuszczali ze mnie wzroku.
-Madzia, co ty taka nieśmiała?-zapytał Krzysiek oczywiście po angielsku żeby i Nicola zrozumiał.
-Wydaje Ci się.-zaśmiałam się.
-No to opowiedz nam co Cię sprowadza do Rzeszowa?-od razu się nakręcił.
-Chęć powrotu do kraju? Usilne namowy cioci żebym wróciła? Sporo czasu mieszkałam w Hiszpanii w Barcelonie. Tam studiowałam, pracowałam jako asystentka menadżera juniorskiej Barcelony. No i to chyba tyle. Jak chcecie się nauczyć hiszpańskiego to zapraszam.-zaśmiałam się na sam koniec. W międzyczasie weszła Iwona z tacą, na której miała kawę dla mnie i dla siebie.
-Ja z chęcią się nauczę.-powiedziała-To chyba nie taki trudny język.
-Jak kto uważa. Według mnie każdego języka można się nauczyć tylko trzeba chcieć.
-Święte słowa.-odezwał się Nicola pierwszy raz odkąd przyszłam-Dlatego zamierzam nauczyć się polskiego.
-Ambitnie stary.-wszyscy zaczęliśmy się śmiać po słowach Ignaczaka. Po chwili luźnej rozmowy o Rzeszowie usłyszałam tupot stóp i nagle obok mnie stanęła młodsza kopia Krzyśka.
-Sebastian jestem.-wyciągnął do mnie dłoń. Potrząsnęłam ją.
-Magda.
-Mamo bo mam problem.-powiedział siadając obok Iwony na ich dużej kanapie
-Słucham.
-Bo Filip organizuje swoje urodziny w sobotę.
-Wiem. Już mama Filipka mi mówiła.
-No ale ja chyba nie będę mógł iść.
-A dlaczego to? Przecież nic nie masz innego w planach z tego co mi wiadomo.-powiedziała zdziwiona.
-Mam.
-Co?
-Tata obiecał mnie zabrać na trening.-powiedział dumnie wypinając pierś.
-Synek jak nie ten to inny, a na urodziny Filipa masz iść. Rozkaz ojca.-powiedział Igła.
-Dobra.-szybko odpowiedział i tyle go widzieliśmy znowu zniknął na górze. Dominice też się chyba znudziło bo pognała za nim trzymając w rączce lalkę. Mogliśmy zająć się rozmową. Dyskutowaliśmy na wszelakie tematy. Doszłam do wniosku, że małżeństwo Ignaczaków jest wzorem do naśladowania. Tyle miłości w jednym domu to ja dawno nie wiedziałam. Około dwudziestej pierwszej uznałam, że pora się zbierać. Razem ze mną postanowił zabrać się Nicola. Wyszliśmy razem przed dom Ignaczaków i ruszyliśmy w stronę naszych mieszkań.
-To jak tam? Pokażesz mi ten Rzeszów?-zapytał zdejmując swoją bluzę i zarzucając mi ją na ramiona. Skąd on wiedział, że jest mi zimno.
-Dziękuję. Jasne, że pokażę. To chodź.-złapałam jego dłoń i przeprowadziłam go przed ulicę. Dookoła nie było żywej duszy, a to dziwne. Chciałam puścić już jego dłoń ale nie pozwolił mi na to. Podniosłam zdziwiona na niego wzrok i lekko się uśmiechnęłam. Nie odzywaliśmy się tylko szliśmy tak w stronę centrum. Kiedy przechodziliśmy przez park mijaliśmy grupkę „dresów”. Durne teksty to normalne w ich przypadku. Musiałam to wytłumaczyć Nicoli bo był trochę zdezorientowany. Kiedy przeszliśmy już cały Rzeszów wróciliśmy pod jego osiedle. Stanęliśmy naprzeciwko siebie. Musiałam zadrzeć głowę żeby móc spojrzeć w jego oczy. Byłam trochę zmieszana ale coś mnie do niego ciągnęło. Coś dziwnego. Przygryzłam dolną wargę i opuściłam wzrok.



Mówiłam, że będę w maju? No to jestem :D 
Mam nadzieję, że nie zapomniałam jak to się robi ale to pozostawiam Waszej ocenie :) Nie mam pojęcia kiedy pojawi się następny rozdział ze względu na jakże gorący okres zakończenia gimnazjum... Czekajcie cierpliwie, a ja dokończę to opowiadanie choćby nie wiem co! Tyle Wam mogę obiecać :) 
W przypadku jakiś pytań zapraszam tutaj http://ask.fm/JestemHarolda

Jeżeli chcesz być informowany o nowych rozdziałach pisz na : 7589078 ( to moje GG ;d ) lub zostaw swój numer GG w komentarzu .
Nie informuję w żaden inny sposób tylko przez GG !

POZDRAWIAM  I  PROSZĘ  O  KOMENTARZE !!! (włączyłam opcję dodawania komentarzy anonimowo!)  

niedziela, 24 marca 2013

INFORMACJA!

Nikt się nie zgłosił aby dokończyć tego bloga dlatego też blog zostaje zawieszony do maja. W maju postaram się dokończyć to co zaczęłam. Jeżeli ktoś w ogóle jeszcze będzie chciał czytać to zapraszam. Przepraszam za całe zamieszanie i mam nadzieję do zobaczenia.

Pozdrawiam i całuję panna :*

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Rozdział 2


Cóż to był za wstyd spóźnić się pierwszego dnia pracy . Dlatego też żeby temu zapobiec jestem dwadzieścia minut przed czasem . Miałam być piętnaście ale jakoś szybko przeszłam od mieszkania cioci na halę . Nadal mam to dziwne wrażenie jakby ten wypadek był wczoraj . Przez moją głowę przepływa milion myśli na minutę . Z jednej strony to strach z drugiej nienawiść do tego miejsca . Szybkim i energicznym krokiem weszłam do „mojego” biura i usiadłam na moim fotelu . Po chwili wszedł Karol .
-Cześć . - powiedział szybko i usiadł za swoim biurkiem .
-Cześć . - powiedziałam uśmiechając się .
-Dobra prosiłem Cię żebyś była chwilę wcześniej bo muszę Cię chyba oprowadzić po hali żebyś wiedziała co i jak . - powiedział i biorąc jedną z teczek leżącą na jego biurku i wstał otwierając drzwi i przepuszczając mnie w nich . Wyszliśmy z naszego wspólnego biura i zaczęliśmy zwiedzać . Pokazał mi biura innych ważnych osób uczestniczących w całym przedsięwzięciu . Kiedy kończyliśmy nasze zwiedzanie akurat na siłowni zaczęli się zbierać zawodnicy przed swoim pierwszym treningiem.
-Cześć panowie. - pomachał do nich Karol.
-Cześć. - podszedł do niego trener.
-Andrzej to jest moja nowa asystentka Magdalena. Magdaleno to jest trener naszej drużyny.-przedstawił nas sobie, a my uścisnęliśmy sobie dłonie.
-Bardzo mi miło. Mam rozumieć, że wszystkie sprawy kierujemy teraz przez panią Magdę do Ciebie?
-No bez przesady.-zaśmiał się Karol.
-Na popołudniowym jak już będą wszyscy zawodnicy to przedstawimy ją oficjalnie. - powiedział Andrzej.
-Dobra to my idziemy ustalić dzisiejszy plan działania. - powiedział Karol. Obydwoje wyszliśmy z pomieszczenia i ruszyliśmy w stronę naszego gabinetu. Po drodze już ustaliliśmy, że o szesnastej mam oficjalną prezentację w drużynie, a o piętnastej mam pojechać na lotnisko po naszego nowego gracza Nicole Kovacevicia. Dostałam górę papierków do przejrzenia i do opracowania. Karol zniknął gdzieś zostawiając mnie samą. Włączyłam sobie radio i w spokoju opracowałam wszystko co miałam opracować. Piętnaście minut przed piętnastą wrócił Karol, który dał mi kluczyki do swojego samochodu i papiery zawodnika. Szybko opuściłam halę i ruszyłam na lotnisko Volvo Karola. Na lotnisku byłam dwie minuty za późno. Szybko pobiegłam na halę przylotów, a tam od razu rzuciła mi się w oczy wysoka postać o jasnych włosach. Wyjęłam kartkę, na której miałam napisane jego imię i nazwisko tak byśmy mogli się znaleźć. Jak tylko zobaczył napis ruszył w moją stronę.
-Dzień dobry. - przywitał się łamanym polskim co od razu wywołało na mojej twarzy uśmiech.
-Dzień dobry. - odpowiedziałam również po polsku jednak szybko przeszłam na angielski- Jestem Magdalena Tokarska asystentka Karola Krawczyka kierownika drużyny Asseco Resovi Rzeszów, której barwy będziesz bronił.
-Nikola Kovacević. - podał mi dłoń.
-No to zapraszam. - ruchem dłoni zachęciłam go aby poszedł za mną w stronę zaparkowanego samochodu. Zapakował wszystkie swoje bagaże, których praktycznie nie miał jednak zawsze coś. Ruszyliśmy w stronę hali, na której miał być przedstawiony drużynie wraz ze mną, a potem miałam mu jeszcze pokazać jego mieszkanie.
-Witamy na Podpromiu. - powiedziałam kiedy weszliśmy na halę. Przyjmujący ograniczał się do zwrotów grzecznościowych czy odpowiadania na moje pytania i tylko rozglądał się dookoła z takim tajemniczym błyskiem w oku. Weszliśmy od razu na halę gdzie zaczynali się gromadzić zawodnicy. Jak tylko się pojawiliśmy podszedł do nas Karol i zaczął zasypywać nas pytaniami czy wszystko nam się udało i czy się nie zgubiliśmy. Po chwili byli wszyscy. Prezes powiedział parę słów na początek i przedstawił Nicole.
-Mamy również nową członkinię w administracji. Dość ważna postać. Asystentka naszego kierownika drużyny Karola pani Magdalena Tokarska. - przedstawił i mnie, a wszystkie ciekawskie spojrzenia zostały skierowane na moją osobę.
-Witam mam nadzieję, że będzie to miła współpraca. - powiedziałam ale potem zdałam sobie sprawę, że mogłam ograniczyć się do witam. Siatkarze zaczęli trening, a ja zaprowadziłam Nicole do jego mieszkania, które znajdowało się na prywatnym osiedlu naprzeciwko hali . Czwarte piętro i numer mieszkania jedenaście. Fajnie bo właśnie z jedenastką ma grać na koszulce . Kiedy już miałam wychodzić postanowił zbudować dłuższe zdanie niż aha czy fajnie.
-Magda, a może pokarzesz mi Rzeszów bo ja nie wiem nawet gdzie mam sklep spożywczy.
-Jasne tylko może najpierw skończę pracę, a ty się trochę rozpakuj. Dałam Ci mój numer jakbyś czegoś potrzebował to dzwoń to pomogę. - uśmiechnęłam się przyjacielsko i szybko opuściłam jego mieszkanie. Dziwny gość jednak chyba potrzebuje trochę czasu żeby się oswoić. Sama nie pamiętam zbyt dokładnie Rzeszowa jednak spróbuję mu go pokazać taki jaki kocham, czyli od środka od korzeni. Całą magię tego miasta, która schowana jest gdzieś głęboko w sercach Rzeszowian z krwi i kości, a tych zostało już bardzo mało. Wróciłam do biura po czym po dokończeniu jeszcze kartoteki Nicoli opuściłam gabinet w celu udania się do domu. Kiedy już wychodziłam wszedł mi w drogę jeden z siatkarzy.
-Ciebie to my jeszcze nie znamy za dobrze.-powiedział szczerząc się.
-Nie wiem może nie poznacie.-uśmiechnęłam się i wyminęłam jego sylwetkę.
-Patrzcie chce uciec. - zaśmiał się, a reszta chłopaków doszła do nas. Chcą nie chcąc zatrzymali mnie otaczając dookoła.
-Gdzie mieszkasz?- zapytał najmniejszy z nich Igła. Już zdążyłam odświeżyć informacje na temat każdego z zawodników żeby nie było wstydu. Wiedziałam już jak kto się nazywa na jakiej pozycji gra ile ma lat i czy ma żonę i dzieci.
-Na Woronicza.-powiedziałam nadal się uśmiechając.
-No to nie daleko. Dobra możesz się jeszcze dzisiaj spodziewać któregoś z nas. Masz być w jakimś ubraniu co się nadaje na imprezę i idziemy wszyscy do Nowakowskiego na imprezę rozpoczynającą sezon.
-Dobra. Nowego kolegę zaprosiliście? - zapytałam.
-Nie bo nikt nie ma z nim kontaktu i tutaj na Ciebie liczymy, że go zabierzmy.- powiedział Kosok.
-Jasne. Magda wszystko załatwi. - powiedziałam- O której się ktoś po mnie stawi? - zapytałam.
-O dziewiętnastej. - powiedział Bartman- Mam białe Audi jak coś.
-Dobrze. Już mogę iść ? - zapytałam .
-Możesz.-rozstąpili się, a ja mogłam spokojnie opuścić to zbiegowisko. Ruszyłam spacerkiem w stronę mieszkania cioci. Jutro będę musiała pogadać z Karolem na temat mieszkań w Rzeszowie czy przypadkiem nie chciałby mi pomóc w załatwieniu jakiejś kawalerki jak najbliżej hali żebym za daleko na halę nie miała bo przecież czegoś takiego jak samochód nie posiadam i głównym środkiem transportu są moje nogi. Idąc jeszcze zadzwoniłam do Nikoli żeby go poinformować o imprezie. Przyjął tą informację chyba z entuzjazmem. Miałam tylko pół godziny na to żeby się przyszykować dlatego od razu jak weszłam do mieszkania to weszłam pod prysznic. Po szybkim odświeżającym prysznicu ubrałam się w sukienkę, a do tego założyłam marynarkę bo przecież mamy wieczór więc nie jest już tak gorąco jak w ciągu dnia. Zresztą te temperatury i tak nie mogą się równać z tymi co były w Barcelonie. Szybko zjadłam ugotowany przez ciocię obiad i zaczęłam malować oczy. Makijaż taki jak zwykle podkreślający oczy i delikatnie usta błyszczykiem. Moje włosy związałam w luźnego koka. Na nogi szpilki platformy i byłam gotowa. Do małej torebki spakowałam wszystkie potrzebne mi rzeczy. Kiedy ostatni raz przeglądałam się w lustrze mój telefon zaczął wibrować na znak, że Bartman na mnie już czeka. Pożegnałam się z ciocią i wyszłam. Usiadłam na siedzeniu pasażera obok Zbyszka.
-Dobra to mi powiedz gdzie mieszka Serb.
-No to jedziemy pod halę bo tam się z nim umówiłam. - powiedziałam, a on posłusznie wykonał moje polecenie i ruszył w kierunku hali. Na parkingu czekał na nas już Nicola, który wsiadł do samochodu jak tylko podjechaliśmy. Od razu ruszyliśmy na drugą stronę Rzeszowa do mieszkania środkowego.



Przepraszam, że tak długo nie pisałam no ale czasami tak bywa, że nie ma się czasu na nic :/
Obiecuję, że się poprawię i następny rozdział pojawi się już wcześniej :)

Jeżeli chcesz być informowany o nowych rozdziałach pisz na : 7589078 ( to moje GG ;d ) lub zostaw swój numer GG w komentarzu .
Nie informuję w żaden inny sposób tylko przez GG !

POZDRAWIAM  I  PROSZĘ  O  KOMENTARZE !!! (włączyłam opcję dodawania komentarzy anonimowo!)