poniedziałek, 1 lipca 2013

Rozdział 4

 Rozdział +18
 
-Dobranoc.-schylił się jeszcze trochę i delikatnie musnął moje usta. Przymknęłam powieki pod wpływem chwili. Jego usta były takie delikatne i miękkie. Wręcz stworzone do całowania. Zarzuciłam ręce na jego szyję, a nasz pocałunek stawał się coraz bardziej zachłanny. Jego ręce zjechały na mój tyłek i tylko mocniej mnie do siebie przycisnął. Kiedy się od siebie oderwaliśmy, bo płuca wręcz błagały o świeżą dostawę tlenu, patrzyłam się w jego oczy. Iskierka zadziorności nadal w nich świeciła.
-Dziękuję za miły spacer.-pocałował mnie w policzek, a raczej w kącik ust i odszedł w stronę swojej klatki. Stałam tam jeszcze chwilę zszokowana ale zaczerpnęłam głęboko powietrza i ruszyłam w stronę mieszkania cioci. Mimo że to tylko z 500 metrów postanowiłam wybrać dłuższą drogę. Tym samym zamiast 5 minut zajęło mi to jakieś półgodziny. Musiałam sobie przemyśleć całe to zajście. Czy miałam coś przeciwko? W sumie znamy się tylko jakieś parę dni ale no kurwa całuje zajebiście. Przygryzłam wargę na samą myśl o smaku jego ust. W końcu postanowiłam wrócić do domu. Po cichu weszłam do środka by nie obudzić cioci. Ta jednak siedziała na kanapie i przerzucała po kanałach.
-Ciociu dlaczego jeszcze nie śpisz?-zapytam zdejmując buty i siadając obok niej.
-Bo nie mogę.-powiedziała i popatrzyła się na mnie wymownie. No tak od zawsze cierpiała na bezsenność.
-Za to ja padam na twarz.-wyszczerzyłam się i szybko pobiegłam do łazienki. Szybki orzeźwiający prysznic i znowu myśli o Nicoli. Wytarłam włosy i rozczesałam je. Kiedy wyszłam z łazienki telewizor był już wyłączony, a po cioci ani śladu. Przemknęłam do swojego pokoju i usiadłam na łóżku. Nabalsamowałam nogi i zasnęłam szybciej niż bym się mogła spodziewać.

-Ale ten tydzień szybko minął.-zagadał do mnie Karol kiedy zaczęłam zbierać się do domu.
-Strasznie. Aż nie mogę uwierzyć, że za tydzień już pierwszy mecz. Właściwie dlaczego to nie ty jedziesz na ten Superpuchar tylko ja?-zapytałam opierając się o moje biurko. Dzisiaj wyjątkowo długo siedziałam w pracy bo do dziewiętnastej. Zazwyczaj kończę o piętnastej albo o czternastej. Jednak ostatni tydzień gorączki przed sezonowej wymaga szybkiego tępa.
-Trzeba sprawdzić jak się sprawdzisz.-zaśmiał się-Znaczy musimy Cię przetestować. Po za tym w sumie też po to Cię zatrudniliśmy żebyś jeździła na mecze bo ja nie mogę tak tutaj wszystkiego zostawiać, a że klub stać to będzie menadżer tutaj na miejscu i asystent menadżera.-wytłumaczył mi.
-Rozumiem.-uśmiechnęłam się pod nosem. Właściwie to muszę się mentalnie przygotować na wycieczkę z gronem mamutów. No cóż ale mi mężczyźni nie straszni. Mam jeszcze tydzień więc wszystko pod kontrolą.
-Dobra lecę do domu.-zarzuciłam torebkę na ramię i wyszłam z pomieszczenia. Dookoła było słychać tylko stukot moich szpilek. To było dziwne bo przecież chłopcy powinni mieć trening. Z ciekawości zamiast iść w stronę wyjścia poszłam w stronę głównej hali. Pchnęłam drzwi, które są okropne bo żeby je otworzyć trzeba użyć bardzo dużo siły. Zdziwiłam się bo nikogo nie było. Weszłam głębiej i zauważyłam, że na końcowej linii siedzi jeden z zawodników. Kiedy usłyszał stukot moich szpilek podskoczył lekko zdziwiony.
-Co tutaj robisz?-zapytałam zdziwionego Nicole.
-Siedzę, myślę.-powiedział i wstał. Podszedł do kosza z piłkami. Podrzucił i zaserwował. Piłka zatańczyła na taśmie i spadła po przeciwnej stronie. Podeszłam do ławki trenerskiej i położyłam na niej torebkę. Po czym zdjęłam buty. Wzięłam piłkę do ręki i zaczęłam ją obracać oglądając dokładnie z każdej strony. Momentalnie wróciły do mnie wszystkie wspomnienia. Powoli oswajałam się ponownie z halą. Mecz Superpucharu będzie pierwszym meczem, na którym się pojawię po tym feralnym wydarzeniu. Poczułam jak Nicola obejmuje mnie swoimi ramionami. Jego kciuk starł łzę, która nawet nie wiem kiedy spłynęła po moim policzku. Mocno wtuliłam się w jego silne ramiona, w których czułam się bezpieczna. Nie wiem ile czasu tak staliśmy ale Nicola w końcu poluzował swój uścisk i zaczął się powoli ode mnie odsuwać. Odrzuciłam piłkę do kosza. Szybko założyłam z powrotem buty i chwyciłam torebkę. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę wyjścia. Nie no kurwa nie wiem co to jest! Nie wiem! Co się dzieje między mną, a Nicolą! Szargały nami jakieś dziwne emocje. Jak najszybciej chciałam znaleźć się w swoim pokoju. Zamknąć się tam z kubkiem gorącego kakao i myśleć co to wszystko ma znaczyć. Jednak nie dane mi było bo gdy tylko znalazłam się poza Podpromiem dogonił mnie Nicola, który chwycił moją dłoń i czy chciałam czy nie chciałam, a mój mózg ostatnio coś nie chciał należycie myśleć, poszłam razem z nim. Już na klatce nie mogliśmy się od siebie oderwać i nie wiem jakim cudem udało nam się otworzyć drzwi i nie zerwać z siebie ubrań stojąc jeszcze przed nimi. Kiedy tylko znaleźliśmy się w środku mieszkania Nicoli rzuciłam gdzieś w kąt moją torebkę i buty. On w tym czasie zajął się guzikami od mojej koszuli. Chyba pora przerzucić się na bluzki bez guzików. Po chwili byłam w samym staniku i dżinsach. Ściągnęłam jego koszulkę, a jego usta nie odrywały się od mojego ciała. Objęłam go nogami w pasie jednocześnie mocno ciągnąc jego włosy. Powoli ruszyliśmy w stronę jego sypialni. Gdy doszliśmy do łóżka to ja przejęłam inicjatywę i zeskoczyłam z niego. Następnie popchnęłam jego klatkę by wylądował na łóżku. Odeszłam dwa kroki do tyłu i zaczęłam powoli i seksownie ściągać spodnie. Stanik również znalazł swoje miejsce gdzieś na podłodze. Kiedy wreszcie się ich pozbyłam rozpuściłam włosy i kocim ruchem wdrapałam się na łóżko. Moje dłonie wędrowały po umięśnionym torsie Nicoli aż w końcu dotarły do jego paska. Szybko się go pozbyłam, a następnie rozpięłam jego spodnie. Czułam na moim ciele jego twardą męskość, która już nie mogła wytrzymać usidlona przez materiał bokserek. Sam Nicola też chyba nie mógł wytrzymać bo złapał za moje nadgarstki i szybkim ruchem przekręcił nas tak, że to teraz ja znajdowałam się pod nim. Uwolnił moje nadgarstki, a ja postanowiłam dokończyć moje dzieło. Stopami zsunęłam jego spodnie, a dłońmi bokserki. Cały czas się we mnie wpatrywał oczami pełnymi pożądania. Oblizałam usta, a on ściągnął moją bieliznę do końca. W sypialni panował półmrok i słychać było tylko nasze ciężkie oddechy. Kiedy tak wpatrywałam się w jego oczy z moich ust wydobył się cichy jęk będący odpowiedzią na gwałtowne złączenie naszych ciał. Szybkie ruchy Nicoli sprawiały, że z moich ust wydobywały się jęki przeplatane z jego imieniem. Kiedy poczułam jak ciepło rozchodzi się po moim ciele przejechałam paznokciami po jego plecach, a on opadł obok mnie. Powoli normowaliśmy oddechy. Przytuliłam się do niego, a on czule objął mnie ramieniem i naciągnął na nas kołdrę. Powoli odpływałam w krainę Morfeusza.


-Gdzie jest Krzysiek?-zapytałam podchodząc do Nowakowskiego-Ja go normalnie zamorduję. Czy on się nie zna na zegarku?!
-Spokojnie. On zawsze się spóźnia.-powiedział Piotrek i poklepał mnie pokrzepiająco po plecach. Ponownie wybrałam jego numer. Znowu nie odbiera. Nagle na parking wpadł samochód Ignaczaka. Chyba sprawdzał jak dużo może wyciągnąć. Wyskoczył i biegiem znalazł się obok mnie z walizką pod pachą.
-Madzia tylko nie krzycz.-powiedział łagodnie.
-Ona i tak pokrzyczy. Zresztą ja też.-obok mnie zmaterializowała się Iwona-Coś ty robił?!
-Boże no nie mogłem znaleźć mojego kompletu na Superpuchar.-wzruszył ramionami i podał kierowcy swoją walizkę.
-Mówiłam żebyś to zrobił wczoraj!-o nie jestem sama taka wkurzona.
-No ale wczoraj też nie mogłem znaleźć.-zaczął się bronić.
-Jak wrócimy z Częstochowy to będziesz miał półgodziny dłuższy trening.-powiedział Kowal.
-Patrzcie wszyscy przeciwko mnie.-powiedział już teraz też wkurzony Igła.
-Ciesz się, że trener Ci wymyślił karę bo ja to bym Ci za autokarem kazała biec.-warknęłam. Weszłam do autokaru gdzie wszyscy panowie zajęli już swoje miejsca. Kierowca zamknął drzwi, a ja wzięłam mikrofon bo miałam parę ważnych spraw do ogłoszenia, a te mamuty już miały słuchawki na uszach.
-Po pierwsze czy każdy wziął koszulkę i spodenki specjalnie przygotowane na Superpuchar?-zapytałam, a w odpowiedzi usłyszałam gromkie tak-Po drugie czy każdy wziął wszystko co miał wziąć?-znowu gromkie tak-Czy każdy ma ochotę skopać tyłki Skrze?-teraz odezwali się z największym entuzjazmem. Po moim krótkim wystąpieniu usiadłam na swoim miejscu i wyciągnęłam laptopa z plecaka. Co to by była za podróż bez popracowania. Zatraciłam się w mojej robocie tak, że nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Obudziłam się kiedy zajechaliśmy na stację benzynową. Kupiłam sobie kawę by móc skończyć to co miałam dzisiaj zrobić i mieć spokój na czas wyjazdu. Na szczęście nikt nie wpadł na pomysł by mi przeszkadzać więc spokojnie mogłam popracować. Po parogodzinnej podróży dotarliśmy do Częstochowy. Załatwiłam wszystkie sprawy związane z hotelem i rozdałam klucze do pokoi i sama też udałam się do swojego pokoju. Jako jedyna kobieta miałam sama pokój. Mieliśmy półgodziny na odświeżenie się po podróży by po półgodzinie zjeść kolację, a następnie odprawa i do łóżek. Następnego dnia z rana był zaplanowany rozruch i lekki trening, zapoznawczy z halą. Mieliśmy na to czas od dziewiątej do dziesiątej trzydzieści. Po nas na halę wchodziła Skra, która dotarła do hotelu chwilę po nas, więc na kolacji będą już obydwie drużyny. Wyciągnęłam moją kosmetyczkę i poszłam przemyć twarz. Kiedy wyszłam z pokoju z wszystkich innych wyłaniali się siatkarze Resovi. Podszedł do mnie Ignaczak.
-Nadal jesteś na mnie zła?-zapytał licząc na to, że mi przeszło.
-Tak.-szybko odpowiedziałam, a idący obok Zibi tylko zaczął się śmiać.
-Serio?
-Serio, serio.-zawołałam windę, a jej drzwi od razu się otworzyły. W środku był jeden siatkarz z logiem Skry na bluzie.
-No Madzia.-zajęczał Krzysiek kiedy wszyscy załadowaliśmy się do środka.
-Siema Igła! Siema Zibi!-krzyknął radośnie Winiarski.
-Winiar! Powiedz jej, że wcale nie chciałem się spóźnić!-wymienili uściski dłoni.
-On wcale nie chciał się spóźnić. Tak jak ja teraz na kolację.-zaśmiał się.
-To nie zmienia faktu, że się jednak spóźnił.-powiedziałam i uśmiechnęłam się do Winiarskiego-Magdalena Tokarska.
-Michał Winiarski.-wymieniliśmy uściski dłoni i wtedy otworzyły się drzwi windy. Wszyscy ruszyliśmy w stronę stołówki.
-To powiedz mi Madziu co Cię tutaj sprowadza i dlaczego dręczysz Krzyśka?-zapytał.
-Nie dręczę go. Tylko raczej to on mnie dręczy i chce żebym na zawał zeszła. Jestem asystentką menadżera Resovi i mam za zadanie się nimi tutaj zaopiekować.
-Ja jestem siatkarzem Skry Bełchatów.-spojrzałam się na niego jak na kosmitę.
-No co ty? Żartujesz sobie? Naprawdę jesteś siatkarzem.-cała nasza czwórka wybuchnęła śmiechem. Weszliśmy na stołówkę, a ja poczułam na sobie wzrok jednego z resoviaków.
 

Przepraszam, że tak długo ale teraz mam już wakacje i będą się pojawiały jak najczęściej się tylko da. Znaczy jak już napiszę to od razu dodam :D

Możecie pytać! http://ask.fm/JestemHarolda

Jeżeli chcesz być informowany o nowych rozdziałach pisz na : 7589078 ( to moje GG ;d ) lub zostaw swój numer GG w komentarzu .
Nie informuję w żaden inny sposób tylko przez GG !
POZDRAWIAM  I  PROSZĘ  O  KOMENTARZE !!! (włączyłam opcję dodawania komentarzy anonimowo!)  

4 komentarze:

  1. O kurde. Szybcy są. No no :D ciekawe jak się to dalej potoczy, bo raczej miłością tego nazwać nie idzie, za wcześnie chyba.

    OdpowiedzUsuń
  2. Znają się chwilę, a już proszę. Takie zbliżenie. Na miłość jest za wcześnie. Ale może fascynacja, zauroczenie? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tam +18 no znowu nie przesadzajmy, a może dlatego, że mam +18 także nie demoralizujesz mnie :D Ciekawe czy coś wyjdzie z tej kombinacji? Przyjemność tylko czy związek?;> Ale to wiesz tylko Ty :D
    I moja Skra tutaj się pojawiła! <3
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie spodziewałam sie takiego obrotu akcji ! :D
    Zapraszam do mnie: http://nobody-sees-nobody-knows.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń