Rozdział +18
-Dobranoc.-schylił
się jeszcze trochę i delikatnie musnął moje usta. Przymknęłam
powieki pod wpływem chwili. Jego usta były takie delikatne i
miękkie. Wręcz stworzone do całowania. Zarzuciłam ręce na jego
szyję, a nasz pocałunek stawał się coraz bardziej zachłanny.
Jego ręce zjechały na mój tyłek i tylko mocniej mnie do siebie
przycisnął. Kiedy się od siebie oderwaliśmy, bo płuca wręcz
błagały o świeżą dostawę tlenu, patrzyłam się w jego oczy.
Iskierka zadziorności nadal w nich świeciła.
-Dziękuję
za miły spacer.-pocałował mnie w policzek, a raczej w kącik ust i
odszedł w stronę swojej klatki. Stałam tam jeszcze chwilę
zszokowana ale zaczerpnęłam głęboko powietrza i ruszyłam w
stronę mieszkania cioci. Mimo że to tylko z 500 metrów
postanowiłam wybrać dłuższą drogę. Tym samym zamiast 5 minut
zajęło mi to jakieś półgodziny. Musiałam sobie przemyśleć
całe to zajście. Czy miałam coś przeciwko? W sumie znamy się
tylko jakieś parę dni ale no kurwa całuje zajebiście. Przygryzłam
wargę na samą myśl o smaku jego ust. W końcu postanowiłam wrócić
do domu. Po cichu weszłam do środka by nie obudzić cioci. Ta
jednak siedziała na kanapie i przerzucała po kanałach.
-Ciociu
dlaczego jeszcze nie śpisz?-zapytam zdejmując buty i siadając obok
niej.
-Bo
nie mogę.-powiedziała i popatrzyła się na mnie wymownie. No tak
od zawsze cierpiała na bezsenność.
-Za
to ja padam na twarz.-wyszczerzyłam się i szybko pobiegłam do
łazienki. Szybki orzeźwiający prysznic i znowu myśli o Nicoli.
Wytarłam włosy i rozczesałam je. Kiedy wyszłam z łazienki
telewizor był już wyłączony, a po cioci ani śladu. Przemknęłam
do swojego pokoju i usiadłam na łóżku. Nabalsamowałam nogi i
zasnęłam szybciej niż bym się mogła spodziewać.
-Ale
ten tydzień szybko minął.-zagadał do mnie Karol kiedy zaczęłam
zbierać się do domu.
-Strasznie.
Aż nie mogę uwierzyć, że za tydzień już pierwszy mecz.
Właściwie dlaczego to nie ty jedziesz na ten Superpuchar tylko
ja?-zapytałam opierając się o moje biurko. Dzisiaj wyjątkowo
długo siedziałam w pracy bo do dziewiętnastej. Zazwyczaj kończę
o piętnastej albo o czternastej. Jednak ostatni tydzień gorączki
przed sezonowej wymaga szybkiego tępa.
-Trzeba
sprawdzić jak się sprawdzisz.-zaśmiał się-Znaczy musimy Cię
przetestować. Po za tym w sumie też po to Cię zatrudniliśmy żebyś
jeździła na mecze bo ja nie mogę tak tutaj wszystkiego zostawiać,
a że klub stać to będzie menadżer tutaj na miejscu i asystent
menadżera.-wytłumaczył mi.
-Rozumiem.-uśmiechnęłam
się pod nosem. Właściwie to muszę się mentalnie przygotować na
wycieczkę z gronem mamutów. No cóż ale mi mężczyźni nie
straszni. Mam jeszcze tydzień więc wszystko pod kontrolą.
-Dobra
lecę do domu.-zarzuciłam torebkę na ramię i wyszłam z
pomieszczenia. Dookoła było słychać tylko stukot moich szpilek.
To było dziwne bo przecież chłopcy powinni mieć trening. Z
ciekawości zamiast iść w stronę wyjścia poszłam w stronę
głównej hali. Pchnęłam drzwi, które są okropne bo żeby je
otworzyć trzeba użyć bardzo dużo siły. Zdziwiłam się bo nikogo
nie było. Weszłam głębiej i zauważyłam, że na końcowej linii
siedzi jeden z zawodników. Kiedy usłyszał stukot moich szpilek
podskoczył lekko zdziwiony.
-Co
tutaj robisz?-zapytałam zdziwionego Nicole.
-Siedzę,
myślę.-powiedział i wstał. Podszedł do kosza z piłkami.
Podrzucił i zaserwował. Piłka zatańczyła na taśmie i spadła po
przeciwnej stronie. Podeszłam do ławki trenerskiej i położyłam
na niej torebkę. Po czym zdjęłam buty. Wzięłam piłkę do ręki
i zaczęłam ją obracać oglądając dokładnie z każdej strony.
Momentalnie wróciły do mnie wszystkie wspomnienia. Powoli oswajałam
się ponownie z halą. Mecz Superpucharu będzie pierwszym meczem, na
którym się pojawię po tym feralnym wydarzeniu. Poczułam jak
Nicola obejmuje mnie swoimi ramionami. Jego kciuk starł łzę, która
nawet nie wiem kiedy spłynęła po moim policzku. Mocno wtuliłam
się w jego silne ramiona, w których czułam się bezpieczna. Nie
wiem ile czasu tak staliśmy ale Nicola w końcu poluzował swój
uścisk i zaczął się powoli ode mnie odsuwać. Odrzuciłam piłkę
do kosza. Szybko założyłam z powrotem buty i chwyciłam torebkę.
Szybkim krokiem ruszyłam w stronę wyjścia. Nie no kurwa nie wiem
co to jest! Nie wiem! Co się dzieje między mną, a Nicolą!
Szargały nami jakieś dziwne emocje. Jak najszybciej chciałam
znaleźć się w swoim pokoju. Zamknąć się tam z kubkiem gorącego
kakao i myśleć co to wszystko ma znaczyć. Jednak nie dane mi było
bo gdy tylko znalazłam się poza Podpromiem dogonił mnie Nicola,
który chwycił moją dłoń i czy chciałam czy nie chciałam, a mój
mózg ostatnio coś nie chciał należycie myśleć, poszłam razem z
nim. Już na klatce nie mogliśmy się od siebie oderwać i nie wiem
jakim cudem udało nam się otworzyć drzwi i nie zerwać z siebie
ubrań stojąc jeszcze przed nimi. Kiedy tylko znaleźliśmy się w
środku mieszkania Nicoli rzuciłam gdzieś w kąt moją torebkę i
buty. On w tym czasie zajął się guzikami od mojej koszuli. Chyba
pora przerzucić się na bluzki bez guzików. Po chwili byłam w
samym staniku i dżinsach. Ściągnęłam jego koszulkę, a jego usta
nie odrywały się od mojego ciała. Objęłam go nogami w pasie
jednocześnie mocno ciągnąc jego włosy. Powoli ruszyliśmy w
stronę jego sypialni. Gdy doszliśmy do łóżka to ja przejęłam
inicjatywę i zeskoczyłam z niego. Następnie popchnęłam jego
klatkę by wylądował na łóżku. Odeszłam dwa kroki do tyłu i
zaczęłam powoli i seksownie ściągać spodnie. Stanik również
znalazł swoje miejsce gdzieś na podłodze. Kiedy wreszcie się ich
pozbyłam rozpuściłam włosy i kocim ruchem wdrapałam się na
łóżko. Moje dłonie wędrowały po umięśnionym torsie Nicoli aż
w końcu dotarły do jego paska. Szybko się go pozbyłam, a
następnie rozpięłam jego spodnie. Czułam na moim ciele jego
twardą męskość, która już nie mogła wytrzymać usidlona przez
materiał bokserek. Sam Nicola też chyba nie mógł wytrzymać bo
złapał za moje nadgarstki i szybkim ruchem przekręcił nas tak, że
to teraz ja znajdowałam się pod nim. Uwolnił moje nadgarstki, a ja
postanowiłam dokończyć moje dzieło. Stopami zsunęłam jego
spodnie, a dłońmi bokserki. Cały czas się we mnie wpatrywał
oczami pełnymi pożądania. Oblizałam usta, a on ściągnął moją
bieliznę do końca. W sypialni panował półmrok i słychać było
tylko nasze ciężkie oddechy. Kiedy tak wpatrywałam się w jego
oczy z moich ust wydobył się cichy jęk będący odpowiedzią na
gwałtowne złączenie naszych ciał. Szybkie ruchy Nicoli sprawiały,
że z moich ust wydobywały się jęki przeplatane z jego imieniem.
Kiedy poczułam jak ciepło rozchodzi się po moim ciele przejechałam
paznokciami po jego plecach, a on opadł obok mnie. Powoli
normowaliśmy oddechy. Przytuliłam się do niego, a on czule objął
mnie ramieniem i naciągnął na nas kołdrę. Powoli odpływałam w
krainę Morfeusza.
-Gdzie
jest Krzysiek?-zapytałam podchodząc do Nowakowskiego-Ja go
normalnie zamorduję. Czy on się nie zna na zegarku?!
-Spokojnie.
On zawsze się spóźnia.-powiedział Piotrek i poklepał mnie
pokrzepiająco po plecach. Ponownie wybrałam jego numer. Znowu nie
odbiera. Nagle na parking wpadł samochód Ignaczaka. Chyba sprawdzał
jak dużo może wyciągnąć. Wyskoczył i biegiem znalazł się obok
mnie z walizką pod pachą.
-Madzia
tylko nie krzycz.-powiedział łagodnie.
-Ona
i tak pokrzyczy. Zresztą ja też.-obok mnie zmaterializowała się
Iwona-Coś ty robił?!
-Boże
no nie mogłem znaleźć mojego kompletu na Superpuchar.-wzruszył
ramionami i podał kierowcy swoją walizkę.
-Mówiłam
żebyś to zrobił wczoraj!-o nie jestem sama taka wkurzona.
-No
ale wczoraj też nie mogłem znaleźć.-zaczął się bronić.
-Jak
wrócimy z Częstochowy to będziesz miał półgodziny dłuższy
trening.-powiedział Kowal.
-Patrzcie
wszyscy przeciwko mnie.-powiedział już teraz też wkurzony Igła.
-Ciesz
się, że trener Ci wymyślił karę bo ja to bym Ci za autokarem
kazała biec.-warknęłam. Weszłam do autokaru gdzie wszyscy panowie
zajęli już swoje miejsca. Kierowca zamknął drzwi, a ja wzięłam
mikrofon bo miałam parę ważnych spraw do ogłoszenia, a te mamuty
już miały słuchawki na uszach.
-Po
pierwsze czy każdy wziął koszulkę i spodenki specjalnie
przygotowane na Superpuchar?-zapytałam, a w odpowiedzi usłyszałam
gromkie tak-Po drugie czy każdy wziął wszystko co miał
wziąć?-znowu gromkie tak-Czy każdy ma ochotę skopać tyłki
Skrze?-teraz odezwali się z największym entuzjazmem. Po moim
krótkim wystąpieniu usiadłam na swoim miejscu i wyciągnęłam
laptopa z plecaka. Co to by była za podróż bez popracowania.
Zatraciłam się w mojej robocie tak, że nawet nie zauważyłam
kiedy zasnęłam. Obudziłam się kiedy zajechaliśmy na stację
benzynową. Kupiłam sobie kawę by móc skończyć to co miałam
dzisiaj zrobić i mieć spokój na czas wyjazdu. Na szczęście nikt
nie wpadł na pomysł by mi przeszkadzać więc spokojnie mogłam
popracować. Po parogodzinnej podróży dotarliśmy do Częstochowy.
Załatwiłam wszystkie sprawy związane z hotelem i rozdałam klucze
do pokoi i sama też udałam się do swojego pokoju. Jako jedyna
kobieta miałam sama pokój. Mieliśmy półgodziny na odświeżenie
się po podróży by po półgodzinie zjeść kolację, a następnie
odprawa i do łóżek. Następnego dnia z rana był zaplanowany
rozruch i lekki trening, zapoznawczy z halą. Mieliśmy na to czas od
dziewiątej do dziesiątej trzydzieści. Po nas na halę wchodziła
Skra, która dotarła do hotelu chwilę po nas, więc na kolacji będą
już obydwie drużyny. Wyciągnęłam moją kosmetyczkę i poszłam
przemyć twarz. Kiedy wyszłam z pokoju z wszystkich innych wyłaniali
się siatkarze Resovi. Podszedł do mnie Ignaczak.
-Nadal
jesteś na mnie zła?-zapytał licząc na to, że mi przeszło.
-Tak.-szybko
odpowiedziałam, a idący obok Zibi tylko zaczął się śmiać.
-Serio?
-Serio,
serio.-zawołałam windę, a jej drzwi od razu się otworzyły. W
środku był jeden siatkarz z logiem Skry na bluzie.
-No
Madzia.-zajęczał Krzysiek kiedy wszyscy załadowaliśmy się do
środka.
-Siema
Igła! Siema Zibi!-krzyknął radośnie Winiarski.
-Winiar!
Powiedz jej, że wcale nie chciałem się spóźnić!-wymienili
uściski dłoni.
-On
wcale nie chciał się spóźnić. Tak jak ja teraz na
kolację.-zaśmiał się.
-To
nie zmienia faktu, że się jednak spóźnił.-powiedziałam i
uśmiechnęłam się do Winiarskiego-Magdalena Tokarska.
-Michał
Winiarski.-wymieniliśmy uściski dłoni i wtedy otworzyły się
drzwi windy. Wszyscy ruszyliśmy w stronę stołówki.
-To
powiedz mi Madziu co Cię tutaj sprowadza i dlaczego dręczysz
Krzyśka?-zapytał.
-Nie
dręczę go. Tylko raczej to on mnie dręczy i chce żebym na zawał
zeszła. Jestem asystentką menadżera Resovi i mam za zadanie się
nimi tutaj zaopiekować.
-Ja
jestem siatkarzem Skry Bełchatów.-spojrzałam się na niego jak na
kosmitę.
-No
co ty? Żartujesz sobie? Naprawdę jesteś siatkarzem.-cała nasza
czwórka wybuchnęła śmiechem. Weszliśmy na stołówkę, a ja
poczułam na sobie wzrok jednego z resoviaków.
Przepraszam, że tak długo ale teraz mam już wakacje i będą się pojawiały jak najczęściej się tylko da. Znaczy jak już napiszę to od razu dodam :D
Możecie pytać!
http://ask.fm/JestemHarolda
Jeżeli chcesz być informowany o nowych rozdziałach pisz na : 7589078 ( to moje GG ;d ) lub zostaw swój numer GG w komentarzu .
Nie informuję w żaden inny sposób tylko przez GG !
POZDRAWIAM I PROSZĘ O KOMENTARZE !!! (włączyłam opcję dodawania komentarzy anonimowo!)